Styczeń to bardzo ważny miesiąc dla urologów, nie tylko dlatego, że nowy rok stawia nowe wyzwania zawodowe, a nowa pula punktów wymaga pełnego zaangażowania w pracy, po krótkim wytchnieniu świąteczno- sylwestrowym. To bardzo ważny miesiąc dla urologów- narciarzy. Od 12 lat odbywa się bowiem w górach Sympozjum Naukowo-Szkoleniowe nazwane przez organizatorów "roZjazdem Krynickim". To wyjątkowa konferencja, na której oprócz dużej dawki przekazywanej wiedzy, lekarze mogą wykazać się swoimi zdolnościami narciarskimi. W trakcie zjazdu odbywają się coroczne "Mistrzostwa Polski Urologów w Narciarstwie Zjazdowym", szczególnie ważną konkurencją jest walka o prestiżowy "Puchar Moczusia"- trofeum za zwycięstwo w kategorii drużynowej.
XII Krynicki Rozjazd był szczególnie ważnym wydarzeniem dla urologów ze Szpitala Uniwersyteckiego nr 2 im. dr. Jana Biziela w Bydgoszczy, bronili bowiem oni zeszłorocznego tytuły mistrzowskiego. Warto nadmienić, że w roku 2016 podczas XI edycji sympozjum "Puchar Moczusia" po raz pierwszy w historii powędrował do drużyny lekarzy z północnej Polski. Wyjątkowo dobre umiejętności narciarskie kolegów z południa nie dziwią nikogo, kto choć raz przed otwarciem obwodnicy Łodzi odbył czasochłonną podróż w nasze polskie góry, nie jest łatwo być narciarzem mieszkając tak daleko.
Tego roku Krynica przywitała gości piękną zimą. Ponad metrowa pokrywa śniegu na szczycie Jaworzyny, mroźne powietrze, pełne słońce i dostęp do wszystkich tras to marzenie każdego miłośnika białego szaleństwa. "Krynicki roZjazd" to miejsce wyjątkowe nie tylko z uwagi na zawody, rzadko gdzie atmosfera kongresu jest tak przyjazna. Może z uwagi na to, że część wykładów odbywa się w górskim schronisku ponad 1000 metrów nad poziomem morza, wiedza jest znacznie łatwiejsza do przyswojenia. A może to zimowe stroje wykładowców wprowadzają tak pozytywne emocje, przecież nie codziennie możemy obserwować najwybitniejszych urologów wykładających w butach narciarskich.
Zawody pucharowe odbywają się drugiego dnia. Trzyosobowe zespoły startują w formie sztafety. Zawodnicy zjeżdżają jeden po drugim. Pierwszy z nich otwiera bramkę czasową, a dopiero z przejazdem ostatniego zamykany jest pomiar. Mimo wspomnianych już świetnych warunków pogodowych, tegoroczny slalom był bardzo wymagający. Dodatkowym problemem była kontuzja jednego z naszych kolegów ze zwycięskiego teamu w 2016. Wbrew wszystkim przeciwnościom, z pomocą ordynatora dr. n. med. Piotra Jarzemskiego, którego udało się namówić na zastępczy występ w sztafecie, obroniliśmy zeszłoroczne zwycięstwo. Nie był to jednak jedyny sukces. Ordynator okazał się czarnym koniem zawodów i oprócz zwycięstwa grupowego, zdobył srebrny medal w zawodach indywidualnych. Warto wspomnieć, że "Puchar Moczusia" jest nagrodą przechodnią i dopiero trzykrotne zwycięstwo gwarantuje nam jego przejęcie. Naładowani pozytywną energią wracamy do pracy na Oddziale, ale już dzisiaj zaczynamy przygotowywać strategię na przyszły rok: może nowe narty? może aerodynamiczny strój narciarski? może ochraniacze do "zbijania" tyczek... A może wystarczy trochę chęci i pozytywnego nastawienia, bo przecież to tylko zabawa.